Przeczytawszy pewien artykuł na WP Kontrowersyjny-pomysl-przedszkola-w-Gdansku—dzieci-posluchaja-o-pingwinach-gejach,wid,11550017,wiadomosc.html, przypomniałem sobie sprawę z marca (?) tego roku, kiedy to w Wielkiej Brytanii, rodzice, za to, że nie posyłali swoich dzieci na zajęcia o homoseksualizmie, zostali pozwani do sądu.
Uściślę: Nie mówię, że nie powinno być takich zajęć, ale: NIE ZA PIENIĄDZE PODATNIKÓW, to primo. A secundo: nie, jeśli rodzice nie wyrażają zgody. Rodzice, do czasu, kiedy dziecko skończy 18lat, są za dziecko odpowiedzialne i sami decyduję, jak je wychować, i jakich wartości je nauczyć. I jeżeli uznają, że nie chcą, aby ich dziecko uczyło się o tym, jak jeden pingwin drugiemu penetruje odbytnice, to mają do tego prawo.
Ciekawe, czy jeżeli ja napiszę książkę o nekrofilii (Rozmnażanie w trumnie – to brzmi dumnie), to czy ona byłaby dopuszczona do kanonu lektur w klasie starszaków w przedszkolu? I jeszcze jedna sprawa: Ciekawe, czy ci geje, którzy tę książkę napisali (sprawdziłem sobie: Peter Parnell i Justin Richardson), szerzą wiedzę o homoseksualizmie za darmo, czy interes w tym mają… Jestem niemalże pewien, że kasę (PODATNIKÓW) wzięli.